
Boję się latać! I co dalej?
Zapewne po brawurowym lądowaniu kpt. Tadeusza Wrony na warszawskim lotnisku przybyło mu wielu fanów na Facebook’u , ale także wzrosła liczba osób, które boją się latać samolotem. Pomyślałam o tym słuchając wypowiedź jednej z pasażerek, które przeżyły chwile grozy podczas awaryjnego lądowania. Powiedziała: Już nigdy nie wsiądę do samolotu.
Pytanie – czy zaprzestanie latania jest rozwiązaniem?
W momencie, kiedy pojawia się w nas lęk i okropne myśli związane z tym, co może się stać w trakcie startu, lotu i lądowania samolotu (czy na krótkich odcinkach, czy długich trasach), mamy dwa wyjścia:
1. Unikać sytuacji, to znaczy wybrać inne środki transportu, wybierać miejsca na wakacje w Polsce, albo tak, gdzie można dojechać samochodem, itp.
2. Stawić czoła sytuacji i „zdobyć się na odwagę, aby polecieć„. Łatwo powiedzieć, a trudniej już zrobić! Oczywistym wyjściem jest wypicie „szklaneczki brandy”, która nas ogłupi i nie będziemy się bać; czy też wzięcie dużej ilości tabletek uspokajających, które sprawią, iż w czasie lotu nie będziemy wiedzieli, co się z nami dzieje. Ale dolecimy!
Z mojego, zawodowego doświadczenia widzę, że unikanie sytuacji, które wzbudzają w nas lęk, w pierwszej chwili powoduję ulgę ,ale z perspektywy czasu potwierdzają, że nadal nie jesteśmy w stanie stawić czoła sytuacji, a tym samym nasz lęk wzrasta.
Im dłużej unikasz sytuacji, tym lęk przed lataniem wzrasta!
Możemy szukać rozwiązań na forum, czytać samouczki, jak przestać się bać latania, rozmawiać z rodziną, która bedzie nas wspierała i podnosiła na duchu.
Możemy także skonsultować się z psychologiem, który w trakcie kilku spotkań przygotuje nas psychicznie do tego, aby odbyć zaplanowany lot. Oczywiście nie jest to łatwe, ale nie warto zwlekać, gdyż problem z biegiem czasu się pogłębia.
Jeśli masz jakieś pytania, to pisz śmiało.