Wiele osób, które cierpią na to zaburzenie wstydzą się mówić o tym bliskim, a jeszcze bardziej wstydzą się dokładnie opisywać, jak wyglądają ich manie, rytuały, kompulsje.
– Robisz je, aby dana sytuacja się nie wydarzyła (np. sprawdzam gaz po 10 razy, aby mieć pewność, że nie będzie w domu zaczadzenia, kiedy wrócę z pracy), bądź robisz je po tym, jak coś się wydarzyło i chcesz je odczarować (np. po każdym niezdanym egzaminie idę do kościoła i wpłacam zadatek na mszę) ?
– Wykonujesz je jakąś określoną ilość razy (potwarzam 3, 5 7 razy, albo liczę w myślach), czy wykonujesz je dotąd, dopóki masz pewność, że wszystko jest OK, że jest dobrze, kiedy jesteś spokojna ( różnie była, raz to trwa dłużej, raz krócej).
– Wykonujesz je, aby coś pozytywnego się wydarzyło (np. zakładam tą białą bluzkę, bo wiem, że mi przyniesie szczęście na egzaminie, jak poprzednim razem), czy robisz to, aby coś negatywnego się nie wydarzyło (powtórzę tę modlitwę 7 razy przed figurką Maryji i wiem, że tata wróci do domu)?
– Sam je wykonujesz, czy prosisz, aby ktoś Ci w nich pomógł?
– Prosisz innych o pomoc, o to aby sprawdzili, potwierdzili, że wykonałeś je dobrze?
To są podstawowe pytania, które psycholog zadaje aby zrozumieć, jak ten problem funkcjonuje. Ile czasu dziennie zajmuje nam wykonywanie tych rytuałów, potwarzanie ich, sprawdzanie. Czy rzeczywiście poziom lęku opada? Może na chwilkę, ale czy problem całkowicie się rozwiązuje, czy jeszcze bardziej komplikuje i staje się błędnym kołem z którego trudno wyjść.
Ile jeszcze można czekać?