Wybrałam ten prowokatywny tytuł postu, gdyż kierowałam się wykładem prof. Michael D. Yapko, psychologa klinicznego, który od ponad 40 lat zajmuje się badaniem i leczeniem depresji, we wszystkich jej aspektach. Jedna z jego ostatnich książek nosi tytuł : „Depression is contagious”, czyli „Depresja jest zaraźliwa”. Piszę on w niej o swoim rewolucyjnym podejściu do leczenia depresji, nie lekami , ale pozytywnymi relacjami międzyludźkimi.
Jak on doszedł do tego wniosku?
Zastanówmy się, co jest przyczyną wystąpienia depresji? Czy można tak łatwo go wyodrębnić? Gdybyś musiał podać jeden podstawowy faktor, który wywołuje depresję, to co to by było?
Yapko przedstawia różne czynniki:
– geny
– biochemiczna nierównowaga w mózgu,
– stan zapalny, podwyższony poziom proteiny C-reaktywnej,
– psychospołeczne czynniki wywołujące stres,
– zniekształcenia poznawcze,
– brak społecznego i środowiskowego pozytywnego wzmocnienia (nagrody),
– nierówności społeczne,
– wpływy rodziny, kultury,
– nieprawidłowy sposób rozumienia społecznych sytuacji,
– nieprawidłowa dieta,
– brak aktywności fizycznej,
– …….
Od tego, w co wierzymy, jak rozumiemy przyczyny depresji zależy, czy możemy coś w tej sytuacji zrobić, czy nie. Co to oznacza?
Jeśli wierzymy, że depresję wywołują geny, które dziedziczymy po rodzicach, czy dziadkach, to oznacza to, że sami nie możemy nic zrobić, aby poradzić sobie z tym problemem. Jesteśmy na nią skazani. Najnowsze badania pokazują, że wśród 25 tysięcy genów, które posiadamy nie istnieje żaden gen odpowiedzialny za powstawanie depresji, ale istnieją geny, które sprawiają, że możemy być na nią bardziej podatni.
Jeśli natomiast wierzysz , że twoja depresja jest wynikiem nierównowagi biochemicznej w mózgu, to zdecydujesz się na leczenie farmakologiczne. A jeśli wierzysz, że to wynik naszego negatywnego spojrzenia na świat i takiego też zachowania, to jesteśmy bardziej skłonni do leczenia poprzez psychoterapię.
Yapko podkreśla, że depresja, która w 2020 roku stanie się jedną z najczęstszych chorób psychicznych na które będzie zapadała większość społeczeństwa (według WHO – Światowej Organizacji Zdrowia), to bardziej choroba społeczna, niż psychiczna. Według niego OGROMNY wpływ na pojawienie się depresji w różnych okresach naszego życia ma niska jakość naszych relacji społecznych. W obecnych czasach coraz rzadziej wychodzimy się spotkać ze znajomymi, częściej piszemy smsa czy na Whatsappie, niż dzwonimy. Nie da się ukryć, że także nieumiejętne korzystanie z technologii prowadzi do zubożenia naszych relacji społecznych, które stają się powierzchowne. Dzieci zamiast wychodzić na „podwórko”, aby pograć w piłkę z kolegami, rozmawiają z nimi na Facebooku, czy na Snapchacie, przez co np nie rozwijają swojej inteligencji emocjonalnej i innych umiejętności społecznych. Jeśli w taki sposób spojrzymy na przyczynę depresji, to oznacza to, że aby z niej wyjść musimy pracować nad naszymi związkami, małżeństwem, relacjami z koleżankami, z dziećmi i członkami rodziny.
Czy taka koncepcja pojmowania przyczyn depresji was przekonuje?
Czy znajdujecie wokół siebie osoby w depresji? Może warto zadzwonić i wyciągnąć je na spacer?
Pozdrawiam,