Wczoraj rano zmarł mój sąsiad. Tydzień temu o własnych nogach poszedł do szpitala, po kilku dniach gorączki, pod wskazaniem lekarza rodzinnego. Test pokazał pozytywny rezultat na Sars-Cov-2. Po krótkim czasie członkowie rodziny zaczęli otrzymywać telefony z informacją, że powinni się pożegnać, ponieważ wkrótce zostanie zaintubowany. Minęły kolejne dni, kiedy wieczorny telefon poinformował, że warunki się pogarszają. Wczoraj umarł.
Został zabrany przez pracowników domu pogrzebowego, a po południu wózwojskowy zatrzymał się przed jego domem rodzinnym, gdzie żona i córka przywitały go zza okna , bo nie mogły się do niego zbliżyć. Także sąsiedzi, każdy z własnego okna, towarzyszyli odejściu wozu z trumną oklaskami.
Słyszałam jego żonę, której wypowiedź zapaliła mi dzwonek w głowie: „Nadal wierzę, że pomylili osoby, że zabrali osobę, która była jest imiennikiem. Jeśli nie wróci niedługo do domu, w końcu pójdę po niego do szpitala.”
Wiem, że to gorąca reakcja, ale pojawiło się pytanie:
W tym momencie we Włoszech nie odbywają się pogrzeby, ciała są kremowane i czekają, aż sytuacja w kraju się zmieni, kiedy to rodziny będą mogły przygotować pogrzeb i w symboliczny sposób pożegnać się z członkami ich rodzin. To dla nich bardzo ważne. W jaki sposób cała ta sytuacja wpłynie na przepracowanie żałoby u tych wszystkich ludzi, którzy nie będą mieli okazji zobaczyć swojej ukochanej osoby po raz ostatni, ale muszą przyjąć wiadomość o śmierci przekazaną przez lekarzy, których prawdopodobnie nawet nie znają?
Do wczoraj 22 marca 2020 we Włoszech zmarło 5476 osób.
Mając na uwadze fakt, iż wizyta w szpitalu jest najgorszą decyzją jaką możesz podjąć (jeśli rzeczywiście nie masz takiej potrzeby), pomyślmy jaki stres muszę przeżywać kobiety, która będą rodziły w szpitalu same, gdyż ich partner nie będzie mógł być obecny, albo osoby, które muszą być pilnie operowane i nie będą mieli bliskich, którzy będą ich wspierać.
Jako, że mieszkam we Włoszech już 14 lat i widzę, jak ta izolacja, która zaczęła się 23 lutego wpływa na życie nie tylko osób, które zaraziły się wirusem, ich rodzin, ale na wszystkich. Nie możemy pozwolić, aby ta sytuacja się rozprzestrzeniała. Zostańmy w domu!
ps. To nie jest moja historia. Zapożyczyłam ją od znajomego…